piątek, 15 sierpnia 2014

okiełznać lawendę!


Z lawendą miałam okazję zawrzeć bliską znajomość na jednym polu, gdzie to w pełnym słońcu trzeba było pracować w pocie czoła, zrywając jej cudowne kwiatki. Była to chyba najbardziej odjechana praca wakacyjna ever, bo nie jestem w stanie sobie wyobrazić bardziej przyjemnego zajęcia w którym łączysz przyjemne (opalanie się) z pożytecznym, dostajesz całkiem ciekawe wynagrodzenie, a w dodatku przez następny tydzień nadal pachniesz lawendą!

Takie miłe, wakacyjne wspomnienia warto zachować na dłużej! Dlatego kolejny DIY PROJECT poświęcony będzie stworzeniu przeuroczych, przepachnących i wgl przeeeecudownych woreczków na lawendę, które można wykorzystać jako ładny dla oka zapach antymolowy do szafy, prezent, lub ozdobę waszego domu :)

Projekt tych woreczków nie należy do najtrudniejszych, więc szczególnie polecam go wszystkim, którzy zaczynają dopiero karierę z maszyną do szycia. Będzie to okazja na doszlifowanie Waszych szyciowych umiejętności!

Soooł let's start! :>

ps. grafikę u góry pożyczyłam od: polki.pl

piątek, 8 sierpnia 2014

Jak rozpętałam kwiecistą rewolucyję...





















...czyli jak wpleść we włosy trochę kolorów wiosny!


Wszystko co potrzebujesz to:
1) trochę sztucznych kwiatów (hodują je markety wielobranżowe i kwiaciarnie- tam ich szukajcie, a znajdziecie!)
2) opaskę do włosów (wybierajcie jedną z tych cieńszych)
3) kawałek filcu w kolorze mniej więcej pasującym do koloru waszych włosów (na pewno znajdziecie filcowe arkusze w Empiku <UWAGA LOKOWANIE PRODUKTU> lub innym sklepie z papierniczo-artystycznymi pierdółkami)
4) igłę (ojjj, będzie się szyło!)
5) kolorowe nitki
6) pistolet <pifff pafff> z klejem na ciepło (będziemy strzelać!)


Step by step, czyli jak, co i czemu tak trudno?

1) Pierwszy pod nożyce idzie filc! Chodzi o to, żeby wyciąć dwa, równej długości paski. Będzie to baza do której przyszyjemy później nasze sztuczne kwiaty (a następnie całość do opaski). Stąd też i długość i grubość zależy od tego, jaki headband sobie wymyśliłaś. Ta opaska, przedstawiona w tym poście miała mieć duuuużo kwiatków (stąd tak szeroki pasek) i miała kończyć się przed uszami (stąd dlugość).







2) Coco, Karl, Dolce i Gabbana też! Oni zaprojektowali już wiele rzeczy, a Ty? Włącz kreatywność i skomponuj z kwiatków swoją opaskę! Zaplanuj jakie kwiatki wykorzystasz, gdzie je umieścisz i....strzel fotkę na instagrama, niech wszyscy wiedzą, jaki z Ciebie artysta! ;)







3) Zanim przyjdzie czas na przyszywanie kwiatków do filcu, przytnij im "ogonki" (nie martw się, jeśli się okaże, że "środek" kwiatka odleciał! Klej to naprawi!)




4) Teraz czeka Cię najmozolniejsza praca na świecie (no może po za przekształcaniem wykresów na matematyce), czyli przyszywanie twojej kwiecistej kompozycji do filcowego paska. Choćbyś z sił odpadała przy setnym przekłuwaniu igły, nie poddawaj się, pomyśl o końcowej nagrodzie- własnoręcznej floral headband (szacun na dzielni i moje gratulacje)!
Nie chodzi o to, żebyś dokładnie przyszyła całego kwiatka, ale żebyś przeszyła kilka razy wokół jego środka. Najlepiej gdybyś używała koloru nitki zbliżonego do koloru kwiatka, by nie było jej widać.






Jak widzicie KRAWCOWA ZE MNIE PRZEDNIA. NOT BAD. --->






5) Gdy wszystko już przeszyte, a Wy jeszcze się nie poddałyście (ja myślę!), to teraz przyszedł czas na przyklejenie kawałka filcu z kwiatkami do opaski za pomocą ciepłego kleju w pistolecie.

>> Mam broń i nie zawaham się jej użyć! BANG BANG <<

6) Następnie również za pomocą kleju w pistolecie (>>Zaraz Cię zakleję!<<...dobra, już przestaję) podklejamy opaskę od wewnątrz drugim kawałkiem filcu (tym bez kwiatków)




A to proszę Państwa, efekt końcowy!

       

i co Wy na to? :>

wtorek, 5 sierpnia 2014

kwiecista rewolucyja!


Kiedy wysuszone trawniki straszą przechodniów, a kwiatów z powodu upałów próżno można szukać w domowych ogródkach, trzeba zastosować odpowiednie środki, by dostarczyć światu porządną dawkę FLOWERPOWER!

Kwiecistą rewolucyję można wywołać na różne sposoby. Można stać się codrugodniowym gościem w pobliskiej kwiaciarni, kupować sobie samej wiechecie pięknych kwiatów i paradować z nim po całym mieście (nieco niewygodna opcja...bo jak tu robić zakupy?). Można też wydawać całe swoje miesięczne kieszonkowe na podlewanie przydomowego trawnika. Albo...przywdziać kwiaty we włosy.

Floral headband to obecnie żadna nowość. Wypromowane ostatnio przez Lanę Del Rey oraz (już duuuużo wcześniej) przez wszelakie nimfy i świtezianki, stały się dość popularnym dodatkiem do festiwalowych looków, ale nie tylko. Odważni mogą je nosić na co dzień, rozsiewając pozytywną woń sztucznych kwiatków wokół siebie!

Ale skoro to takie popularne i na yt są jakieś miliony tutoriali pokazujących jak zrobić kwiatkową opaskę, to po co się za to wzięłam? Bo większość proponowanych floral headbandów była wykonana na gumkach, a takie opaski zwyczajnie zsuwają się z moich włosów (nawet nie wiecie jak wielkie to dla mnie przykraski).

Soooł let's start!

ps. róże z grafiki u góry zerwałam tutaj: www.tapetus.pl